naglowek

Sens funkcjonowania środowiska zadrużnego w Ruchu Narodowym

Niniejszy tekst jest odpowiedzią na negatywne stanowisko Klubu Polski Słowiańskiej wobec współpracy Stowarzyszenia "Niklot" z Ruchem Narodowym.


Każdy ruch polityczno-społeczny godny tego miana ma zestaw wartości fundamentalnych oraz metody ich urzeczywistnienia. O ile te pierwsze są niezmienne, bo tworzą tożsamość ruchu, o tyle te drugie zależą już od okoliczności, najczęściej niezależnych. Należą do nich: istniejąca struktura społeczna narodu w danej chwili, stan jego świadomości, dominujące prądy w życiu umysłowym itd. Są to dane możliwe do zmiany, ale w dłuższej perspektywie czasowej.

Każda próba zaistnienia w rzeczywistości społecznej (może poza samą propagandą idei) wymaga uwzględnienia tych właśnie okoliczności społecznych.

Gdy mówimy o zastanych warunkach to podstawowym czynnikiem podziału kulturowego, (bo nie jest to tylko podział polityczny) jest dychotomia – obóz kosmopolityczny kontra obóz polski. Był ten podział już opisywany (choćby w publicystyce R. Ziemkiewicza), zatem krótko przypomnę, że celem obozu kosmopolitycznego („europejskiego”) jest likwidacja wspólnoty polskiej jako podmiotu politycznego i kulturowego i sprowadzenie naszej odrębności tylko do języka i ewentualnie folkloru.

Przesłanie Zadrugi możliwe jest do realizacji tylko w ramach wspólnoty narodowej. Po prostu zanim rozpocznie się dyskusję o tym jak być należy w ogóle być.

Biorąc pod uwagę powyższe oczywistym sojusznikiem ruchu zadrużnego są wszystkie te podmioty, które myślą w kategoriach narodu.

Problemem polskiego nacjonalizmu było ścisłe powiązanie go od 20 –lecia międzywojennego z katolicyzmem traktowanym jako część istoty tożsamości narodowej. Oznaczało to powiązanie go z ideologią uniwersalistyczną i takąż strukturą mającą interesy globalne a perspektywy – wieczyste. Naturalna rozbieżność między nacjonalizmem reprezentującym środowisko miejscowe a uniwersalizmem katolicyzmu jest oczywista dla każdego rozsądnego obserwatora. Była też jednym z argumentów (nie jedynym) podnoszonym przez naszą szkołę na rzecz zerwania tego związku.

Należy zdać sobie jednak sprawę, że wszelkie nadzieje na szybkie rozejście się obu tych sił są czystym chciejstwem. Okres PRL ujmując rzecz per saldo znakomicie wzmocnił pozycję kościoła katolickiego, co wiązało się z kompromitacją marksizmu urzędowo kreowanego na jego jedynego liczącego się konkurenta. Ponadto ubezwłasnowolniony naród słusznie widział w kościele katolickim jedyną dużą instytucję zachowującą ograniczoną autonomię w totalitarnym (przynajmniej z założenia) państwie. Wobec aparatu PRL traktowanego jako ekspozytura interesów obcych (moskiewskich) kościół jawił się także jako strażnik symbolicznej narodowej suwerenności (anachroniczne z pozoru określanie prymasa Wyszyńskiego mianem interrex to miało przecież wyrażać).

W pomagdalenkowej tzw. III RP początkowo poważne wpływy zdobyła wspakultura laicka (tj. środowisko lewicowo-liberalne, symbolizowane przez „Gazetę Wyborczą”). Po krótkim okresie jej dominacji nastąpiła reakcja wzmacniająca także katolicyzm jako opcję alternatywną. Rozczarowanie integracją europejską związane też z masowym uświadomieniem sobie dekadencji krajów zachodu także sprzyja tradycyjnemu widzeniu kościoła jako instytucji narodowej. A przynajmniej jako strażnika norm porządku społecznego. Dodajmy, że ewentualne rozczarowanie „narodową” funkcją katolicyzmu może owocować nie tylko jego porzuceniem lecz także przyjęciem jakiejś jego tradycjonalistycznej (np. sedewakantystycznej) postaci.

To położenie jest stanem danym a jego zmiana w kierunku pożądanym przez nas w krótkim okresie niemożliwa. To stwarza horyzont działania politycznego.

Ponadto, co godne jest przypomnienia – ruch zadrużny walczy ze wspakulturą. A chrześcijaństwo jest tylko jednym z jej przejawów. Mutująca od czasów Oświecenia wspakultura laicka dominuje w Europie Zachodniej a jej ideologię przyjęła większość elit III RP. To ona jest obecnie głównym wrogiem.

Podstawowe nasze zadanie leży na polu szeroko rozumianej kultury (metapolityki). Jednak w istniejących warunkach społecznych nie jest możliwy zauważalny wpływ na nią inaczej jak przez zdobycie przyczółka politycznego. Mało jest bowiem klasy średniej w ogóle, a tej myślącej w kategoriach narodowych – w szczególności. Wobec tego nie można liczyć na wsparcie takich działań. Wielkimi mecenasami działań kulturowych mogą w Polsce być – oligarchowie (głównie postkomunistyczni albo burżuazja kompradorska) kościół katolicki i fundacje przedstawiające sobą interesy obce. Żaden z tych podmiotów nie będzie zaciekawiony wspieraniem polskiego ruchu narodowego (szczególnie w niechrześcijańskiej jego postaci). Natomiast udział we władzy choćby na szczeblu samorządowym daje realny wpływ na instytucje kultury.

Nie jest moim zdaniem możliwe samodzielne uchwycenie takich przyczółków z uwagi na słabość ruchu zadrużnego. Możliwe jest natomiast w ramach szerszego ruchu i nasze wejście w struktury RN jest prostą konsekwencją tego spostrzeżenia. Dlatego należy to zrobić.

Zauważmy że RN ma charakter federacji różnych podmiotów które przecież zachowują swoją tożsamość, tak ideologiczną jak i organizacyjną. Pozostawanie w takiej strukturze nie zagraża ani jednej ani drugiej.

Zwracam uwagę że nasza obecność ułatwia nam docieranie z naszym przesłaniem . Jesteśmy środowiskiem nie tylko postrzeganym jako radykalne, lecz także budzącym wrogość trzech sił od lat rządzących polskim życiem – katolicyzmu, komunizmu i liberalno-lewicowego establishmentu. To oznacza że nie jesteśmy w stanie przebić się przez barierę medialną wytwarzaną przez te siły. Tymczasem sama nasza obecność w RN uruchamia zainteresowanie, przez co możemy szerzej z nim docierać bez większego wysiłku z naszej strony. Dotyczy to stowarzyszenia „Niklot” które weszło do RN jawnie, wejście za pośrednictwem innych struktur w sposób niejako utajony nie daje tej korzyści.

Na koniec jeszcze uwaga o sojusznikach. W istocie rzeczy większość z nich to katolicy, jednak daleko nie wszyscy. Nacjonalizm jest możliwy także w swojej świeckiej postaci i także w ramach RN mamy z tym do czynienia. Dodajmy jeszcze że jakaś część członków tego ruchu traktuje katolicyzm jako sui generis opakowanie – czynnik wyróżniający nas od obcych i ułatwiający zachowanie elementarnego porządku społecznego. Nie są przywiązani do etyki Ewangelii i kosmopolityzmu Kościoła instytucjonalnego, a to z naszego punktu widzenia poszerza pole współpracy.

Tomasz „Barnim” Szczepański

Warszawa, maj 2014

Projekt graficzny:
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024 - Stowarzyszenie Na rzecz Tradycji i Kultury NIKLOT

Kontakt

Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot"

skr. poczt. 11
03-200 Warszawa 38

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Oddział szczeciński

skr.poczt. 979
70-952 Szczecin

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.niklot.szczecin.pl

Oddział szkocki

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.szkocja.niklot.org.pl