naglowek

Dialog funkcjonariuszy

Barnim Regalica

Dokonana w dn. 16-18 VIII wizyta patriarchy Cyryla I w Warszawie miała oprócz swojego czysto religijnego aspektu oczywiste znaczenie polityczne.

Nie ma czegoś takiego jak apolityczna religia.

Toteż sam fakt rozmowy przywódców kościołów dwóch dużych narodów które to kościoły (pomijając to na ile słusznie) mają w swoich państwach status instytucji narodowych jest także faktem politycznym.

Aby ocenić jej charakter i znaczenie należy dobrze opisać kto z kim rozmawia.

Patriarcha Cyryl jest przywódcą cerkwi podporządkowanej imperialistycznemu państwu i od XVI w. – kiedy to mnich Filoteusz sformułował doktrynę „Trzeciego Rzymu” - jawnie głoszącej że Moskwa powinna być stolicą uniwersalną i w imię słuszności i uniwersalizmu prawosławnego chrześcijaństwa ma prawo podbić cały świat. Przy czym takie relacje między Cerkwią a państwem, w których cerkiew korzysta z opieki państwa ale w zamian za to podporządkowuje się kierownictwu politycznemu i pomaga mu w osiąganiu celów politycznych jest w prawosławiu czymś naturalnym, wywodzącym się jeszcze z Bizancjum. Podręczniki tę relację określają mianem, cezaropapizmu, a teolodzy prawosławni – mianem symfonii.

 

W praktyce politycznej Carstwa Moskiewskiego (historycznie właściwsze jest określenie Moskwa także na państwo niż Rosja) sojusz Tronu i Ołtarza był powszechną praktyką. O Piotra I do 1917r. nawet nie było Patriarchy a Cerkwią zarządzał Najświętszy Synod kierowany przez – oberprokuratora tj. mianowanego przez cara urzędnika. W okresie sowieckim po zgodzie Stalina na odbudowę struktur Cerkwi w 1941 doszła do tego praktyka współpracy dostojników cerkiewnych ze służbami specjalnymi w ZSRR. Także metropolita Cyryl jest przykładem tej praktyki: współpracował z KGB jako agent o pseudonimie Michajłow. Deklarował się jako zwolennik koncepcji „Trzeciego Rzymu”, przeciwnik usamodzielnienia się cerkwi Białorusi oraz Ukrainy, popierał też siłową likwidację przez Sowiety w 1946 Cerkwi Greckokatolickiej jako działanie legalne i ważne kanonicznie.

Zatem przyjmujemy nie tylko głowę kościoła ale funkcjonariusza Imperium przedstawiającego sobą interes Imperium, którego mundurem służbowym jest sutanna.

Abp Michalik postrzegany jest przez większość Polaków – jak każdy duchowny katolicki narodowości polskiej – jako przedstawiciel kościoła polskiego. W istocie rzeczy nie ma czegoś takiego w sensie innym niż językowo-administracyjny – jest kościół katolicki czyli powszechny mający ambicje uniwersalistyczne. Księża – o ile są dobrymi katolikami – to po prostu funkcjonariusze międzynarodowego związku wyznaniowego z siedzibą w Watykanie, mającego własne hierarchie, cele oraz interesy. Szczególne okoliczności historyczne w szeregu krajach sprawiały że utożsamiano miejscowe kościoły z interesami narodu, dotyczy to Polski ale też Litwy, Słowacji czy Irlandii. Są to jednak odchylenia się od zasady ogólnej, znikające, gdy zmieniają się okoliczności.

Starym celem Rzymu (Watykanu) było porozumienie z prawosławiem i doprowadzenie do jedności kościołów. Na ołtarzu tego porozumienia kościołów niejednokrotnie poświęcano interesy polskie - od czasów Stefana Batorego, którego wysiłek obronny i sukcesy w walce z Iwanem Groźnym zostały po części zrównoważone przez poparcie kościoła katolickiego dla cara Moskwy (misja Possevino).

Obecnie poza tym starym dążeniem czynnikiem sprzyjającym zbliżeniu jest zdrowy obyczajowo, konserwatywny charakter rosyjskiej Cerkwi (przynajmniej taki jest deklarowany) co wobec poparcia jej przez państwo jest atutem jaki Cerkiew posiada wobec kościoła zachodniego.

Warto też odnotować że na czele Kościoła katolickiego stoi obecnie Niemiec , a zatem przedstawiciel narodu dla którego współpraca z Moskwą skierowana w taki czy inny sposób przeciw Polsce jest elementem tradycji politycznej.

Czym zatem jest pojednanie o którym mowa?

Wobec stoczenia się Polski do roli nieformalnego kondominium rosyjsko – niemieckiego dla jego protektorów zachodzi potrzeba uzupełnienia stanu faktycznego legitymizującą go ideologią. Liberalna część społeczeństwa akceptuje ten stan w imię „europejskości” – cokolwiek by to miało znaczyć, znaczy przynajmniej tyle, że w imię tego „młodzi wykształceni z dużych miast” akceptują utratę suwerenności oraz potencjału przemysłowego i obronnego. Inaczej jest z częścią patriotyczną, która w większości jest katolicka stąd łatwiej kupi polityczny pomysł kondominium w imię jedności kościołów. A przynajmniej trudniej się będzie jej sprzeciwić – jeśli zachodzi podejrzenie, że sprzeciwiają się tym samym interesowi Kościoła. Warto wspomnieć że są w polskie tradycji politycznej myśliciele otwarcie akceptujący zależność Polski od Moskwy za cenę widoków nie tylko na rynki wschodnie lecz także na promieniowanie cywilizacji zachodniej na Wschód , czyli swobodę w pracy na katolicyzacją Rosji. Takie nadzieje wyrażał w sposób zawoalowany Jędrzej Giertych, a wprost Mirosław Dzielski. Obecnie kultowy dla części prawicy Grzegorz Braun otwarcie formułował tezę, że Polska jeśli ma istnieć to po to aby do czegoś się przydać Rzymowi. Możliwość że Polska może istnieć sama dla siebie nie jest w tym nurcie popularna.

Siły narodowej dla której podstawą jest interes narodu i będącego jego emanacją państwa, a nie jakiegoś uniwersalizmu – obojętne czy świeckiego „europejskiego” czy chrześcijańskiego nie ma w polskiej palecie sił politycznych. Charakterystyczne, że PiS będący największą siłą patriotyczną (choć bynajmniej nie narodową) minimalizuje znaczenie tej wizyty sprowadzając ją do tylko religijnego wymiaru. Rozumie bowiem jej znaczenie, ale niemożliwe jest dlań otwarte wystąpienie przeciw Kościołowi.

Wobec powyższego dialog funkcjonariusza Imperium z funkcjonariuszem Międzynarodówki Watykańskiej jest skazany na medialny sukces.

Czy będzie inny niż medialny?
Jeżeli pojednanie ma oznaczać ustępstwa wobec Moskwy (ale to znaczy także popierających nią Niemiec) to oczywiście tak. Ale przecież problemy nie płyną tu z niezrozumienia stron tylko sprzeczności realnych interesów – dopóki Moskwa będzie chciała być „Trzecim Rzymem” zawsze będziemy zagrożeni. Co będzie musiało wywoływać nasze działania obronne przez Moskwę traktowane jako wrogie.

Można łatwo spróbować sprawdzić czy za tym gestem pójdzie cokolwiek – ot choćby zaapelować do Cyryla aby swoim autorytetem poparł oddanie Polakom materiałów dotyczących Obławy Augustowskiej albo udziału ZSRR w zamachu na gen. Sikorskiego w Gibraltarze ? Oczywiście formalnie to nie zależy od niego, ale przecież ujawnienie takich akt tam jest sprawą polityczną, a tu ma coś do powiedzenia. A zatem panie „Michałow” – dałoby radę?

Projekt graficzny:
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024 - Stowarzyszenie Na rzecz Tradycji i Kultury NIKLOT

Kontakt

Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot"

skr. poczt. 11
03-200 Warszawa 38

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Oddział szczeciński

skr.poczt. 979
70-952 Szczecin

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.niklot.szczecin.pl

Oddział szkocki

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.szkocja.niklot.org.pl

Publicystyka